*Mario*
-Mario, idź do góry do sypialni i ubierz się w to co leży na łóżku. Dobrze?- zapytała Laura
-Pewnie ale po co?- chciałem się dowiedzieć
-Później się dowiesz- uśmiechnęła się
Tak jak mi kazała poszedłem na górę, do sypialni i ujrzałem garnitur, do tego niebieską koszulę, krawat i buty. Nie docierało do mnie na początku o co mogłoby im chodzić, ale z czasem zdałem sobie sprawę, że może to jakaś niespodzianka?
-Marioooo pospiesz się!- ponaglała mnie Laura
-Już scho... o Mój Boże!- zachwyciłem się wyglądem mojej żony
-Ale, że aż tak źle?- spytała z zmierzyła siebie wzrokiem
-Tak ale nie, znaczy odwrotnie- nie mogłem wydobyć z siebie żadnego słowa
-Jedźmy już- wyszliśmyz domu
-Dowiem się wreszcie gdzie mnie wieziesz? -spytałem kiedy usidła za kierownicą naszej Kiji
-Dowiesz się, ale teraz proszę cię zamknij oczy- powiedziała
-No dobrze.
Całą drogę jechałem w niepewności co tam ujrzę. Nagle samochód sie zatrzymał, usłyszałem trzaśnięcie drzwi:
-Laura. Laura?- bez odpowiedzi- Laura!- moja nie pochamowana ciekawość sprawiła że otworzyłem oczy, byłem w samochodzie, ale opócz mnie nikogo
Ujrzałem karteczkę.
"Możesz wysiąść, potem prosto. Idź to tego wraku, zobacz co tam jest. Bałam się tam wejść, masakraaaa..."
Nie powiem trochę się przestraszyłem, brzmiało trochę jak groźba. Ale postanowiłem być facetem i poszedłem do "wraku". Szedłem tak mostem, a że było już około 20, lekko się ściemniało. Kiedy nagle błysnęło swiatło. Po chwili zgasło. Zdołałem zauważyć
statek. Zastanawiało mnie tylko czemu na kartce było wrak?
Postanowiłem wejść do środka i nie ukrywam- z bijącym sercem. Nagle. Zawał:
-NIESPODZIANKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- zapaliło się światło już na dobre a z kryjówek wyszli moi przyjaciele, robiąc mi niespodziankę urodzinową
-O mój boże!! Ludzie ja mało co zawalu bym dostał!- złapałem się za serce
Potem przyjmowałem życzenia od znajomych. Już powoli wszytsko się wyjaśniało. Na przyjęciu byli ci, których zabrakło na dzisiejszym treningu, oraz Klopp, który wyskoczył z bananami, jak sie okazało, żeby mi zająć czas a reszta, żeby spokojnie ustaliła czas i miejsce imprezy. No i zwołanie na trening tez było celowe.
Kiedy przyjąłem życznia od znajomych/przyjaciół i trenera, na końcu kolejki stała Laura:
-Mario, chcę ci życzyć, zebyś nigdy się nie zmieniał. Bądź zawsze taki. Uśmiechnięty, szlony, kochany, i czasem niewyżyty, ale to nie jest błą charakteru, raczej zaleta- zaśmialiśmy się- no i życzę ci jeszcze żebyś mnie kochał i tak samo ją.. albo jego- położyła ręce na brzuch. Zacząłem ją całować i przytuliłem na koniec. To co mówiła było tak wzruszające, ale najbardziej to chyba te ostatnie słowa. Tak się cieszyłem, że mam przy sobie taką cudowną kobietę i niedługo będę miał z nia dziecko :)
-Dziękuję Wam wszystkim za wszystko. I tak, wasze zachowanie jest jak najbardziej uzasadnione- powiedziałem na co wszyscy się zaśmiali- Dziękuję również za prezenty, ale najważniejszy prezebt jaki dostałem, to ten z któego mam nadzieję, będę cieszył się do końca życia- uśmeichnąłem się w stornę mojej żony- Dzieco, które od niedawna nosi Laura. Dziękuję Ci kochanie- powiedziałem i z tego wszystkeigo po moich polikach spłynęły łzy szczęścia.
Wszyscy zaczęli głośno klaskać a potem gratulowali nam. Ten dzień był jednym z najprzyjemniejszych w moim dotychczasowym życiu.
Oczywiście jak to w naszym zwyczaju nasze szczęście uczciliśmy w kroplach alkocholu. Wiadmo Laura nie piła a towarzyswa dotrzymały jej Luiza Sara i Suzan.
*Laura*
Niespodzianka udała się w 100 % dzięki zaangażowaniu wszystkich osób, udało nam się zorganizować super przyjęcie urodzinowe dla naszego jubilata. Jest już około 12 w nocy, a zaproszeni goście nadal świetnie się bawią, a przede wszystkim kulturalnie i grzecznie. Nikt nie jest zlany alkocholem a ja za to strasznie zmęczona. Poszłam się położyć do jednej z kajut, i odpłynęłam w głęboki sen.
Kiedy obudziłam się rano, czułam się o niebo lepiej. Wyszłam z pokoju i weszłam na 'pokład' sprawdzić co działo się podczas mojej niobecności na imprezie, i jakie ewentualnie straty ponieśliśmy na wynajętym sprzęcie. Ku mojemu zdziwnieniu wszytko było w porzadku, tyle tylko, że brudne naczynia leżały na stole. Szybko uwinęłam się z ich ogarnięciem, a następnie złożyłam obrus i zmitotłam podłogę z okruchów głównie po chipsach.
Potem spowrotem szłam w stronę pokoju, zauważyłam , że Mario już nie śpi, więc spokojnie weszłam do jego pokoju i powiedziałam mu że musimy się zbierać, Mario nizadowolony takim obrotem sprawy wstał i pościelił łożę, po czym zadzwoniłam do właściciela...
*Mario*
Strasznie zmęczony i przytłoczony wiadomością, ze właśnie musimy się stąd zmyć, zacząłem wymyślać co by zrobić, aby przetrzymać jeszcze na tym statku, ale niebawem zjawił się tutaj właściel:
-Przepraszam czy mogę z panem na słówko?- spytałem
-Tak oczywiście-
Odpowiedział po czym oddaliliśmy się w kierunku łodzi. Na szczęście udało mi się załatwić co chciałem po czym zapłaciłem właścicielowi i poszliśmy do Laury:
-Dziękuje i dowidzenia :)- uśmiechnąłem się do pana
-Zapłaciłeś mu?- spytała Laura
-Tak- zaśmiałem się
-A kiedy zabierze łódź? Kiedy oddasz klucze właścicielowi?- dopytywała
-Klucze już są u właściciela- zaśmiałem się i pocałowałem moją żonę
-Że co? Kupiłeś statek?!?!?!- nie dowierzała
-Tak kupiłem :D
----------------------------------
Ogłoszenia parafialne :
1.Przewiduję, ze jeszcze może ze 3 rozdziały (najmniej) chyba , że będzie pomysł na więcej. A puki co nie ma :( No i co do zakończenia mam 3 wersję. Może być nieszczęście w szczęściu okazane po czasie? (hahahah pewnie nikt nie wie o co chodzi.) Db zrobie po swojemu, ale za zakończenie to mnie zabijecie :D xd Trudno się mówi :**
2. Nie chcę się z wami żegnać więc chciałabym spotkać się w następnym blogu. Teraz będzie mi brakowało pisania, więc chce zacząć jeszcze coś. Tylko prosiłabym o wasza opine pod tym rozdziałem na temat nowego. And now. Jaki piłkarz w roli głównej ? Myślałam na Özilem ale nie wiem wszystko od was zależy :**